Szukaj na tym blogu

środa, 6 lutego 2013

Patchwork w 3 krokach.

To ostatnio moja nowa pasja. W cale nie potrzeba inwestować w jakieś nowe materiały czy nowoczesną maszynę do szycia. Ja mam w domu Minervę 126-3 made in Czechosłowacja, a patchworki szyję ze starych ubrań w których od dawna nikt nie chodził :) 
Dlaczego tak? Ponieważ po pierwsze primo mnie nie stać na nic innego, po drugie primo - korzystam z tego co mam pod ręką, a z pewnością trzymanie na strychu starych ubrań to zwyczaj wielu ludzi, a po trzecie primo ultimo - przyczyniam się do recyklingowej ochrony środowiska i daję tym "szmatkom" drugie życie. Tadam :3

Jak wyglądały moje trzy kroki w nauce patchworku? Ano tak...

Krok pierwszy
 Nigdy w życiu nie miałam styczności z maszyną do szycia, tak więc po pierwsze należało w ogóle nauczyć się zszywać ze sobą 2 kawałki materiału. I tak oto poznęcałam się nad kawałkiem materiału.... @__@

Krok drugi.
 To mój pierwszy pachwork. Jak widać wyszło dosyć krzywo :) Jak to przy pierwszym szyciu. Teraz przynajmniej kot ma ciepło siedzieć na parapecie ^^

Krok trzeci.
 Nie wiem czy to normalne rzucać się z motyką na słońce, ale tak już mam. To autentycznie moja 3 rzecz jaką uszyłam na maszynie. Ktoś normalny zapewne spróbowałby coś mniejszego, a ja od razu rzuciłam się na narzutę o_O 
Narzuta ma spód uszyty z białego płótna.

Wszystkie żółte kwadraty uszyte są z pasków i dodatkowo pikowane w liścia. Ponieważ nigdy wcześniej nie pikowałam, a nawet nie wiedziałam co to znaczy, to liście wyszły całkiem elegancko :)

Lamówkę zrobiłam ze "złotej" tkaniny. Chyba najtrudniejsze było łączenie pasów i "zakręcanie" na rogach.

Na rogach "dorzuciłam" co nieco koloru. Bo przecież tak by było zbyt monotonnie, a co widać po moich rysunkach, uwielbiam kolory :B

Po skończeniu narzuty, następnego dnia uszyłam poduszkę. Zdziwiło mnie to, że się wyrobiłam jednego dnia, ale chyba patchworki zaczynają mnie wciągać.
Tym razem całość poduszki to mój projekt.Została uszyta ze starego fartuszka, serwetek, bluzki i spódnicy :)
Ponieważ moja maszyna jest na prawdę wiekowa, tak więc nie posiada ściegu zygzakowego. Czachę przyszyłam ręcznie. Prawie pół godziny roboty o__O Piszczele miały być też z materiału, ale jak widać guziki nadały się równie dobrze.


Wszycie zamku nie było takie proste. Zwłaszcza jeśli nie ma się specjalnej stopki... Także tym razem również musiałam się zdać na inwencję twórczą...
 Kolejną poszewkę na poduszkę wzbogaciłam o ... powiedzmy, że haft. Chociaż trudno go tak nazwać, bo to też mój własny pomysł.


Nie wiem czy widać, ale to jest mała sarenka :)

Tył zapinany jest na rzepy. Co prawda niby są przyklejane, ale dla pewności przyszyłam je własnoręcznie.
 Obecnie szyję narzutę z 702 kwadracików. W trakcie pewnie coś tam jeszcze dorzucę, ale to się jeszcze zobaczy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz