Szukaj na tym blogu

niedziela, 1 lutego 2015

jak by to było.....

Jak by to było być zdrową? Mieć rodzinę, pracować? Uprawiać sport, jeździć na wycieczki i godzinne spacery? Jak by to było nie czuć bólu, cieszyć się swobodą i komfortem ruchu? 
Pewnie nie jedna osoba chora na ZZSK zadaje sobie takie pytanie. Ja czasami zadaję sobie jeszcze jedno. Jak by to było mieć zdrową mamę, a nie chorą na SM?

Można sobie gdybać, a tymczasem jest jak jest. Nie łatwo coś zmienić kiedy lekarze twierdzą, że "twoja choroba jest nieuleczalna". A ja na to: jeszcze zobaczymy. 

Póki co nasiliły mi się mocno objawy bólowe. Szczególnie prawe biodro i udo oświadczają światu "tutaj jestem i nie dam ci zapomnieć o mnie ani w dzień ani w nocy". Mogę płakać i się załamywać, że "tak boli". Biadolić "dlaczego to ja muszę być chora"?



Może wierzycie lub nie, ale dusza ludzka podlega reinkarnacji. Przeżyliśmy wiele wcieleń, niekoniecznie na tej planecie, a może i nie w tym wymiarze. Dla ludzi o ciasnym i ograniczonym umyśle to bajki. Nie przebiję ich obronnego muru ignorancji. Nie chcą wierzyć w to czego nie widać okiem, nie muszą. Wolna wola. Dlatego to takie fajne. Ile ludzi tyle doświadczeń i spojrzeń na świat. Jak dla mnie to każdy człowiek żyje w swojej własnej rzeczywistości czy też wymiarze. Zahaczają się one wzajemnie kiedy ludzie wzajemnie podejmują różne interakcje, ale nie możemy widzieć o czami i czuć zmysłami innej osoby. Nie wejdziemy do końca w jej rzeczywistość. I tak to mniej więcej może wyglądać.
Ale jeśli spojrzymy z perspektywy wieczności. Bóg stworzył nieśmiertelne dusze. Pojedyncze życie ludzkie to w sumie nieistotny moment w porównaniu do wieczności. Więc skoro dusza jest wieczna, więc jaki miało by sens dać jej zdobyć doświadczenie tylko i wyłącznie w jednym wcieleniu, jednej roli, jednym miejscu, jednej płci. To totalne marnotrawstwo. A jak wiadomo w przyrodzie nic się nie marnuje. Już w trakcie życia człowiek ma parcie do rozwoju, zdobywania doświadczeń, nauki nowych rzeczy i umiejętności. Nasuwa się pytanie. Jak wielkie doświadczenie może zgromadzić dusza, która jest nieśmiertelna. Skoro istnieją dwie różne płci, tak więc logicznie dusza powinna zdobyć doświadczenie w obydwu sferach, a raczej to się nie uda w jednym życiu, nawet po operacji zmiany płci.
Skoro kosmos jest tak niesamowicie ogromny, że ludzki umysł go nie ogarnia, to jak wielkim ignorantem trzeba być, żeby wierzyć, że inteligentne życie istnieje tylko i wyłącznie na Ziemi? To dopiero jest śmieszne i automatycznie kieruje rękę w kierunku głowy, aby popukać się palcem w czoło. Większość ludzi spyta, dlaczego jeszcze nie nawiązali z nami oficjalnego kontaktu. A czy wy byście chcieli zadawać się z cywilizacją, gdzie wciąż toczą wojny między sobą, nie szanują planety na której żyją i innych żywych istot stawiając się ponad nimi, boją się siebie nawzajem? Ja na ich miejscu miała bym poważne wątpliwości co do ujawnienia się.
Tym razem lepiej zapytać się nie czy istnieje inteligentne życie, tylko na jak wielu planetach? A to daje ogromne pole do popisu dla duszy.

Chodzą słuchy, że dusza sama ustala miejsce swojej ponownej inkarnacji, to czego chce doświadczyć, przez co przejść, czyli najogólniej w co się wzbogacić, aby wskoczyć na wyższy lewel. Tak więc oto wynika z tego, że wybiera sobie też na co ma zachorować. A to trudne dla zadufanego w swoim ego człowieka. Bo jak to możliwe? Sami jesteśmy sobie winni tego co nas spotyka?! Przecież to wina rodziców, rodzeństwa, innych ludzi, genów, ślepego losu, wszechświata, Boga. Wszystkich tylko nie moja. O tuż właśnie tak wygląda. Za wszystko co Cię w życiu spotka, wszelkie szczęścia i nieszczęścia winić możesz tylko i wyłącznie tą osobę, która widzisz kiedy staniesz przed lustrem. Siebie samego/samą. 

To bardzo trudna wiedza. Tym bardziej, że nie jesteśmy świadomi tego co zgotowała nam dusza przez swój plan. Podobno można się z nią dogadać i zdobyć potrzebne doświadczenie bez fizycznego kontaktu z tym czy tamtym bolesnym dla nas zjawiskiem. Ja wciąż nad tym pracuję. Nie jest łatwo i efekty są raczej mało widoczne i rozciągnięte w czasie, ale bez tego nie było by zabawy.

Doprawdy ciężko wyrwać się ze stereotypowego myślenia nie tyle innych co siebie samego. Ciężko wydobyć się z zaszufladkowania, a właśnie to lubimy robić ze sobą i innymi. Dziel i rządź. Przyklejaj metki.
Kiedy w końcu zaczynasz widzieć poza standardy. Przestajesz chodzić do kościoła i wierzyć religiom. W końcu wmawiali mi, że jest tylko jedno życie a potem, albo niebo albo piekło. Co za perfidia. Omamianie ludzi. Straszenie ich. Rób to co mówimy, żyj jak Ci każemy, albo spłoniesz w piekle! Sorry, na mnie te bajki już nie działają.
Nagle uzmysławiasz sobie te wszystkie bzdury na temat pochodzenia człowieka, teorii ewolucji, tego, że księżyc to naturalny satelita. Tych steków kłamstw, które wciskali Ci w szkole, całego ogłupiania ludzkości. I gniew zaczyna narastać.....

Później następuje drążenie tematu. Zaczynasz buszować w wiedzy alternatywnej, szukać dróg rozwoju duchowego, medytować, zdobywać wiedzę na temat samoleczenia, kreacji własnej rzeczywistości.
Jest tak wiele niesamowitych spraw na tym świecie, że nie mogę się nie uśmiechnąć :) Teraz mnie śmieszą wysiłki zmylenia ludzkości. Ten cały pseudoterroryzm, zamachy flagowe, sztuczne wywoływanie konfliktów, napuszczanie ludzi na siebie. To świadczy o totalnej desperacji. 
Coraz więcej osób jest świadomych, że jesteśmy istotami duchowymi doświadczającymi fizyczności a nie istotami fizycznymi doświadczającymi duchowości. Mi osobiście w dalszym ciągu trudno jest przyjmować to wszystko co wiąże się z moją chorobą. Mam tak wiele blokad w sobie, które jeszcze chcę usunąć, negatywnych programów, które mi narzucono, a które chcę jeszcze  wykasować. Ale praca z energiami i Aniołem Stróżem to fajna rzecz. Odczucia są niesamowite. Bo tak moi drodzy. W powrocie do zdrowia można prosić o pomoc Anioły. Tylko trzeba uważać. Można łatwo się nadziać na byt podszywający się pod "jasną stronę mocy". 

Ktoś, kto to czyta może to uznać za totalny bełkot. Brednie osoby, która ma nierówno pod sufitem. I to jest właśnie jeden z uroków zgłębiania wiedzy. Ludzie z klepkami na oczach , tak jak konie, widzą życie w ograniczonym zakresie i nie wiedzą o możliwości tego, że istnieje dużo więcej poza tym, co pozwolono im zobaczyć. Idą wąskim wyznaczonym torem i im to nie przeszkadza. 
Za to ja osobiście jestem wdzięczna za doświadczenie mojej choroby. To cierpienie skierowało mnie na szersze pole. Ciągle mnie uwiera, więc poszerzam wiedzę o tym jak je niwelować. Kto wie. Może jeszcze jestem chora, bo nie osiągnęłam punktu, do którego dążę, a o istnieniu którego nie jestem świadoma. 
Z perspektywy czasu widzę, że nic nie dzieje się bez powodu, chociaż jeszcze parę lat temu przeklinałam to czy tamto. 

Tak. Jestem dziwnym człowiekiem o nieszablonowych poglądach. Odstaję od stereotypów i nie mieszczę się w żaden szablon. I bardzo mi to odpowiada. Coraz bardziej lubię siebie. Ale muszę uważać, żeby nie popaść w narcyzm :p 
Choroba to ciężka sprawa, ale po coś dusza mnie tu skierowała. Coś ma mi to dać. Ziemia to miejsce do twardzieli. Twierdzi się, że to najcięższa szkoła we wszechświecie. Więc może powinniśmy być dumni, że jesteśmy takimi twardzielami skoro zdecydowaliśmy się przeżyć tutaj kolejne wcieleni?
Bądź dumny z tego kim jesteś. Wspaniałą istotą ludzką. Nie bój się życia i zbieraj doświadczenia. Bądź twardy jak "Niezniszczalni" i wrażliwy na piękno i cuda otaczającego świata jak "Ania z Zielonego Wzgórza". Życie to nie koszmar ani sen wariata. To niesamowita szansa na wyciągnięcie z niego tak wiele jakbyś zwiedzał cały świat a tak na prawdę nie wysunął nosa poza swoją gminę. 
Odkrywaj to, co przed nami ukryte. Myśl i działaj optymistycznie. Bo wszechświat to złota rybka, która nie odróżnia zła od dobra. Myślisz i czujesz negatywnie, otrzymasz tego dużo więcej. Myślisz i czujesz pozytywnie pomimo różnych sytuacji, otrzymasz dużo więcej dobra w swoim życiu.

    
https://www.facebook.com/przetworczosc
http://schikaka.deviantart.com/