Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 16 czerwca 2014

kubek z fretką i w sówki

Jako pierwszy będzie kubek malowany dla znajomej z czasów studenckich. Dziewczyna jest miłośniczką fretek i takie zamówienie otrzymałam. Po jego skończeniu wydawało mi się, że nie jest do końca udany, ale koleżanka była zachwycona. Dzisiaj wysłałam go pocztą. Bardzo ciekawi mnie jej reakcja, bo w realu takie przedmioty wyglądają dużo lepiej niż na zdjęciach.







Drugi kubek powstał tak po prostu. Teraz czeka na nowego właściciela, jeśli znajdzie się chętna osoba.
Na jednej stronie znajduje się sowa płomykówka. Druga - to już pewna zagadka. Kojarzy mi się z sową uszatą, ale nie mam żadnej pewności.



Ostatnio polubiłam malowanie ptaków, a w szczególności sowy. Z pewnością jeszcze nie raz w moich pracach przewinie się taki motyw.
Mam na oku również zdjęcie z pięknym koniem. Będzie to niezłe wyzwanie, chociaż może się okazać dużo łatwiejsze niż przypuszczam na wstępie. W każdym razie coś tam nieustannie lęgnie się w mojej łepetynie. Oby tylko okoliczności przyrody sprzyjały ;)

https://www.facebook.com/przetworczosc
http://schikaka.deviantart.com/

poniedziałek, 9 czerwca 2014

renowacja starego haftu

Dzisiejszego pięknego, upalnego dnia przedstawiam dawno już zapowiedzianą historię pewnego haftu.
To kolejne dzieło zmarłej już 20-parę lat temu mojej cioci. Kiedyś prezentowałam wam haft z fiołkami alpejskimi jaki wkomponowałam w szytej torbie.

Dzisiejszy haft to piękny wielokolorowy wzór z cieniowanej nici. Ma on 53 x 184 cm.  Był zawieszony nad łóżkiem w kuchni. A teraz zawiśnie w moim rodzinnym domu, w głównym pokoju.

Jak za chwilę zobaczycie, haft był mocno poprzecierany i popruty. Nie znam się na rodzajach haftu, więc musiałam naprawiać go intuicyjnie.
Miałam trochę problemów z doborem kolorów, bo w pasmanteriach nie było identycznych w części przypadków, ale na szczęście dało się dobrać bardzo zbliżone kolory.





Jak widać, w każdym elemencie były przetarte nici, więc czekał mnie ogrom pracy. 


To początek wielodniowej przygody. Nie mam absolutnie pojęcia jakim haftem było to szyte, ale udało mi się skopiować styl jaki został tutaj użyty. 


Dobrze, że bordowy się nie zniszczył, bo nigdzie nie mogłam trafić takiego koloru ;)


To pierwszy "wiatraczek" po naprawie. I tak dalej prze kilka miesięcy z dużymi przerwami w międzyczasie.


I oto w pełnej krasie nadjechał niczym pendolino, nadleciał niczym zepsuty dreamliner. Dużo wysiłku, ale się opłacało.









Moje śliczności :) Mam nadzieję, że ciocia z dumą patrzy z nieba na efekty pracy.
Teraz pozostaje mi tylko zawiesić go na ścianie.

Jako ciekawostkę mogę podać, że ukończony haft leży na narzucie, którą uszyłam. Jej historia jest gdzieś tutaj na blogu. Jak się nudzicie, to możecie poszukać :)

https://www.facebook.com/przetworczosc
http://schikaka.deviantart.com/

 

poniedziałek, 2 czerwca 2014

zwierzęca granda banda

A teraz drodzy zaglądacze wracam do artystycznego tonu mojego bloga.

Moja mama dostała na imieniny kubki. Niestety były one smętnie białe. Na szczęście mam talent, więc je pomalowałam :)
Dodatkowo ozdobiłam 4 stare kubki. Nie wiem czy kojarzycie takie dawne zestawy ciężkich naczyń w takim brudno-beżowym kolorze. Jeśli nie pamiętacie, to skojarzycie jak zobaczycie.
Kubków łącznie jest 10. 7 to moja własna inicjatywa co do zdobienia, a 3 to pomysły znajomych.
Wszystkie zwierzaki malowane były ze zdjęć i żadnemu nie stała się krzywda w trakcie artystycznego aktu.

A oto efekty. Jako pierwsza na odstrzał poszła harpia.




I jeszcze jedna mała rzecz. Mój piekarnik jednak tak do końca źle nie działa. Ostatnim razem nie dogadałam się z nim należycie :D
Ale za to, jak widać na załączonym obrazku, kolory są identyczne jak przed wypiekaniem, czyli takie jak trzeba.

Drugie w kolejce są urocze sówki.




Kolejną gwiazdą jest kocia gwiazda internetu, czyli naburmuszony Grumpy cat.




Jedyną jego wadą są za małe oczy. W rzeczywistości ten kot ma bardzo duże oczy. Tak ze 2 razy większe od tego co namalowałam.

A teraz przed państwem, piękny konik morski.




Skoro jest konik morski, nie może zabraknąć konika lądowego ;)




Na ostatnim imieninowym kubku uwieczniłam likaona, czyli dzikiego afrykańskiego psa. Jest coś takiego w tych zwierzętach, że je po prostu uwielbiam. A tak na marginesie dodam, że to najskuteczniejsze zwierzęta polujące w stadzie. Bodajże 8-9/10 polowań kończy się sukcesem.




Jak to mówią: "nadejlszła wiekopomna chwili". Czas na odmalowane starocie. Zarazem pierwszy z tej grupy, jak i ostatni, który był moim pomysłem, jest kubek w papużki.





Te kubki były dużo trudniejsze w malowaniu. Ze względu na tą nierówną powierzchnię. Zwłaszcza jeśli chodziło o oczy zwierzaków, w dwóch ostatnich kubkach.

Teraz będą propozycje moich znajomych. Jako pierwsza wyłania się fretka. Wyszła może nie końca tak fratkowato jak powinna, ale pierwszy raz w życiu malowałam tego zwierzaka.




Jako druga została zapodana Michalina, czyli piesek mojej dobrej znajomej.




I na sam koniec pozostaje tygrys. Jego oczy wyszły mi dopiero za 3 lub 4 razem. Dokładnie nie pamiętam, ale nie było łatwo, właśnie przez tą nierówną powierzchnię.




To była zacna kolekcja kubków. 
Co będzie w następnym poście? Jeszcze nie wiem. Może w końcu wrzucę ten odnowiony haft XD


https://www.facebook.com/przetworczosc
http://schikaka.deviantart.com/