W dzisiejszym wpisie będzie historia pewnego obrazka. Jego ogólny zarys zobaczyłam tak po prostu w mojej głowie. Chyba taki przekaz z góry :) I być może dlatego rysowałam go cały tydzień. Kiedy kończyłam pewien fragment, po prostu nie wiedziałam jakich kolorów użyć dalej. Aż dzień czy dwa później zapaciałam kolejny fragment.
Chociaż znałam ogólny wygląd pracy przy wykonywaniu tła posiłkowałam się zdjęciem z kalendarza. Pozmieniałam trochę kolorystykę, ale ogólnie wyszło tak, jak miało wyjść.
Więc po prostu zapraszam do zapoznania się z kolejnymi etapami, począwszy od szkicu, aż po pełną kolorystykę.
Ciemnoniebieskie góry na drugim planie, w rzeczywistości są dużo bardziej fioletowe. Niestety mój aparat nie był w stanie tego wychwycić, a i program graficzny niewiele pomógł.
Na koniec dorzucam jeszcze zeskanowaną wersję. Kolory są tu bliższe prawdzie, ale dalej nie ma tego fioletu w pełnej krasie, więc nie pozostaje mi nic innego jak strzelić focha na elektroniczne sprzęty zjadające kolory :/ ..... XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz