Witajcie drodzy zaglądacze.
Dzisiaj przedstawię efekt pracy, że tak powiem malarskiej.
Od jakiegoś czasu krążyło mi to po głowie, ale dopiero ostatnio wzięłam się do realizacji. Pomogła mi w tym grupa Papa Roach i ich świetna piosenka "Gravity". Refren nieustannie krążył mi po głowie. Musiałam znaleźć dla niego jakieś ujście. Przelałam to więc na materiał.
"And we fly.... Fly into outer space. I float away but you're my gravity."
Tak to się prezentuje. Motyw skrzydeł zaczerpnęłam ze wzoru tatuażu. Bardzo go lubię i już kiedyś używałam w innym niecnym celu.
Dla niewtajemniczonych, taka torba, to wojskowy chlebak. Bardzo solidny materiał, za śmiesznie niską cenę.
Malowanie na materiale dosyć mi się spodobało. Wykorzystałam to przy tworzeniu poszewek na poduszkę.
Jak to mówią, "dobry żart tynfa wart".
Malowanie na takim niby płótnie było nawet miłe. Raz przyszedł mi pomóc mój czarny kot. Miał szczęście. Nie został uwzględniony jako podłoże twórcze :p
Ostatnio powstało kilka kubków. Malowanych farbami do szkła. Jest potem trochę zachodu, bo trzeba to wszystko wypiec przez 1,5 h, ale potem bez problemu można myć je w zmywarce.
Większość z prezentowanych przedmiotów można nabyć w moim butiku:
http://pl.dawanda.com/shop/prze-tworczosc
Tak to właśnie ostatnio wyglądało. W następnym poście może będzie świątecznie, a może nie. Któż to wie?
Szukaj na tym blogu
niedziela, 6 grudnia 2015
czwartek, 29 października 2015
taka oto sowa
Witam moi drodzy zaglądacze.
Dzisiaj przedstawiam wam sówkę. Bardzo miło mi się ją rysowało. To było takie uczucie jakie mam nadzieję znają inni ludzie, którzy kochają to, co robią.
Powstała przy udziale atramentu, cienkopisu i kredek ołówkowych. Utrwalona została fiksatywą.
Wielkość obrazka to format A4, czyli 21 x 29,7 cm.
Można ją nabyć w moim butiku na DaWandzie --> http://pl.dawanda.com/product/89976347-no-co-tam
Jak widać, kropek i atramentu ciąg dalszy. Czasami fajnie tak spędzić więcej czasu nad obrazkiem.
Dzisiaj przedstawiam wam sówkę. Bardzo miło mi się ją rysowało. To było takie uczucie jakie mam nadzieję znają inni ludzie, którzy kochają to, co robią.
Powstała przy udziale atramentu, cienkopisu i kredek ołówkowych. Utrwalona została fiksatywą.
Wielkość obrazka to format A4, czyli 21 x 29,7 cm.
Można ją nabyć w moim butiku na DaWandzie --> http://pl.dawanda.com/product/89976347-no-co-tam
Jak widać, kropek i atramentu ciąg dalszy. Czasami fajnie tak spędzić więcej czasu nad obrazkiem.
czwartek, 22 października 2015
nowe obrazki i komiksy
Witajcie drodzy nowi i stali bywalcy.
Dzisiaj pokażę kilka moich październikowych prac. Pogoda się pogorszyła, a moje zdrowie polepszyło, więc mam więcej czasu na rysowanie, za którym trochę ostatnio zatęskniłam.
Powróciłam trochę do malowania rapidografem i wiecznym piórem. Jednak czarno-białe ilustracje mają swój urok.
To jedne z moich ulubionych zwierzaków - wilk grzywiasty. Przynajmniej z wyglądu. Nie wiem, czy wiecie, ale są one najbardziej "aromatyczne" w swojej rodzinie i dlatego mianowane są "skunksem wśród wilków".
Pomimo, że są wilkami, z wyglądu bardziej przypominają lisa. Dlatego też bywają nazywane "czerwonym lisem na szczudłach".
A tutaj macie link do zdjęcia, z którego rysowałam --> http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_ykP40ldlJdxH8frMkcamZvymIGpLVpNI.jpg&imgrefurl=http://www.wykop.pl/wpis/666693/wilk-grzywiasty-czyli-lis-z-dlugimi-konczynami-cie/&h=500&w=500&tbnid=fElG5lfJ3xizfM:&docid=dowWYQFSPSVdmM&ei=J94oVqT-HeWiyAOruLX4DA&tbm=isch&ved=0CEAQMygMMAxqFQoTCOStuL6R1sgCFWURcgodK1wNzw
A to kizia-mizia na drzewie :) Tak na prawdę to jest puma, ale może na moim obrazku nie do końca to widać.
Tutaj link do zdjęcia --> http://gulugulu.tv/bu-kediler-bir-baska/20140404023919529_s/#prettyPhoto
Przedwczoraj zakupiłam taki oto szary papier do szkicowania. Musiałam go czym prędzej wypróbować. Na warsztat poszły likaony, czyli dzikie afrykańskie psy. Cudowne społeczne zwierzęta. Niesamowicie skuteczni łowcy, bo aż 9/10 polowań kończy się sukcesem. Ponieważ są to nieduże stworzenia, muszą konkurować z większymi drapieżnikami o pokarm. Jednym z takich jest hiena, uwieczniona na powyższym obrazku.
Link do oryginalnego zdjęcia --> http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://dinoanimals.pl/wp-content/uploads/2013/05/Likaon-DinoAnimals.pl-4-300x200.jpg&imgrefurl=http://dinoanimals.pl/zwierzeta/likaon-simir-afrykanski-dziki-pies/attachment/likaon-dinoanimals-pl-4/&h=200&w=300&tbnid=TDSqMdFScEVGEM:&docid=SWVxl5Tn4CdNMM&ei=wt8oVuC8C4X9ygPSy5vYDA&tbm=isch&ved=0CHcQMyg8MDxqFQoTCOClo4KT1sgCFYW-cgod0uUGyw
Obrazek z likaonami można nabyć w moim butiku na DaWandzie --> http://pl.dawanda.com/product/89590947-odwieczni-wrogowie
Tak, to były moje prace stworzone w odwzorowaniu o zdjęcia. A teraz czas na komiks. Czasami trzeba dać upust wizjom, które kołaczą się po głowie.
Tak oto kończę śmiechem - żartem.
Autentycznie polubiłam ten szary papier. Dobrze się rysuje. Szkic ołówkiem bardzo łatwo się ściera i nie zostawia śladów.
Polecam osobom zainteresowanym.
Dzisiaj pokażę kilka moich październikowych prac. Pogoda się pogorszyła, a moje zdrowie polepszyło, więc mam więcej czasu na rysowanie, za którym trochę ostatnio zatęskniłam.
Powróciłam trochę do malowania rapidografem i wiecznym piórem. Jednak czarno-białe ilustracje mają swój urok.
To jedne z moich ulubionych zwierzaków - wilk grzywiasty. Przynajmniej z wyglądu. Nie wiem, czy wiecie, ale są one najbardziej "aromatyczne" w swojej rodzinie i dlatego mianowane są "skunksem wśród wilków".
Pomimo, że są wilkami, z wyglądu bardziej przypominają lisa. Dlatego też bywają nazywane "czerwonym lisem na szczudłach".
A tutaj macie link do zdjęcia, z którego rysowałam --> http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_ykP40ldlJdxH8frMkcamZvymIGpLVpNI.jpg&imgrefurl=http://www.wykop.pl/wpis/666693/wilk-grzywiasty-czyli-lis-z-dlugimi-konczynami-cie/&h=500&w=500&tbnid=fElG5lfJ3xizfM:&docid=dowWYQFSPSVdmM&ei=J94oVqT-HeWiyAOruLX4DA&tbm=isch&ved=0CEAQMygMMAxqFQoTCOStuL6R1sgCFWURcgodK1wNzw
A to kizia-mizia na drzewie :) Tak na prawdę to jest puma, ale może na moim obrazku nie do końca to widać.
Tutaj link do zdjęcia --> http://gulugulu.tv/bu-kediler-bir-baska/20140404023919529_s/#prettyPhoto
Przedwczoraj zakupiłam taki oto szary papier do szkicowania. Musiałam go czym prędzej wypróbować. Na warsztat poszły likaony, czyli dzikie afrykańskie psy. Cudowne społeczne zwierzęta. Niesamowicie skuteczni łowcy, bo aż 9/10 polowań kończy się sukcesem. Ponieważ są to nieduże stworzenia, muszą konkurować z większymi drapieżnikami o pokarm. Jednym z takich jest hiena, uwieczniona na powyższym obrazku.
Link do oryginalnego zdjęcia --> http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://dinoanimals.pl/wp-content/uploads/2013/05/Likaon-DinoAnimals.pl-4-300x200.jpg&imgrefurl=http://dinoanimals.pl/zwierzeta/likaon-simir-afrykanski-dziki-pies/attachment/likaon-dinoanimals-pl-4/&h=200&w=300&tbnid=TDSqMdFScEVGEM:&docid=SWVxl5Tn4CdNMM&ei=wt8oVuC8C4X9ygPSy5vYDA&tbm=isch&ved=0CHcQMyg8MDxqFQoTCOClo4KT1sgCFYW-cgod0uUGyw
Obrazek z likaonami można nabyć w moim butiku na DaWandzie --> http://pl.dawanda.com/product/89590947-odwieczni-wrogowie
Tak, to były moje prace stworzone w odwzorowaniu o zdjęcia. A teraz czas na komiks. Czasami trzeba dać upust wizjom, które kołaczą się po głowie.
Tak oto kończę śmiechem - żartem.
Autentycznie polubiłam ten szary papier. Dobrze się rysuje. Szkic ołówkiem bardzo łatwo się ściera i nie zostawia śladów.
Polecam osobom zainteresowanym.
Etykiety:
komiks,
rysunek rapidografem,
rysunek satyryczny,
rysunek suchymi pastelami,
rysunek tuszem,
rysunek wiecznym piórem
Lokalizacja:
Lublin, Polska
poniedziałek, 5 października 2015
wianek ślubny czy coś koło tego
Tak więc moi drodzy witam po raz kolejny. Tym razem nieoczekiwanie pociągnę dalej temat ślubny. Sama się tego nie spodziewałam, ale jednak.
Wpadła do mnie kuzynka z pewnym pytaniem. Czy nie dałabym rady zrobić dla niej wianka ślubnego. Ja oczy w słup. O co chodzi o__0? Więc pokazuje mi na laptopie kilka zdjęć. Myślę sobie "no dobra, ale ja nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłam, a nawet nie wiedziałam, że ludzie coś takiego robią". Poleciłam jej moją znajomą, która ma mnóstwo ozdób ślubnych na koncie, ale dziewczyna nie chciała sutashu (czy jak tam to się pisze). Był mały problem. Nie miałam materiału do produkcji. Ale poleciłam jej pewną stronę, gdzie może coś trafi, a ja w międzyczasie miałam poszukać odpowiednich koralików w internecie.
Jak się później okazało wianki na stronie były. Tylko takie badziewiaste z dużych sztucznych kwiatów. Jedna osoba wykonywała takie ładne, delikatne z drutu i koralików, ale za to były bardzo drogie. Stanęłam więc przed faktem dokonanym. Muszę ja osobiście się tym zająć.
Pół dnia zajęło mi wyszukiwanie i zamawianie odpowiednich koralików, kryształków i kwiatuszków, tudzież listków. Spłukałam się na koncie @__@, ale czego nie robi się dla rodziny. Problem leżał nieco gdzie indziej. Nie mogłam nigdzie znaleźć małych metalowych grzebyków, do których doczepiłabym konstrukcję. W sieci udało mi się znaleźć same gotowe już z jakimiś metalowymi ozdobami. Taki pech.
Ale niedługo nadarzyła się okazja. Miałam wypad do pobliskiego miasta, gdzie zawitałam do całkiem bogato wyposażonej pasmanterii. Tam niestety były tylko grzebyki plastikowe z gęstymi zębami,czyli zero szansy na doczepkę czegokolwiek. Była jeszcze mała nadzieja. W tym samym budynku mieściło się stoisko z biżuterią i innymi cudami na głowę. I grzebyki były, tylko też z gotową ozdobą. Pomyślałam "trudno. Coś się wymyśli". I coś się wymyśliło.
Wspólnie z tatą zdemontowaliśmy ozdobne kwiatki. Trzeba było chwilę pomyśleć nad tym jak to zrobić, ale efekt był zadowalający.
Kolejnym krokiem była sama "konstrukcja", do której można by doczepiać koraliki. Zajęło mi to jakieś 40 min, ale udało się stworzyć podstawę taką, jaką widziałam już w mojej głowie.
Tak prezentuje się zaczątek wianka w moim wykonaniu. Od razy odpowiednio go wygięłam, aby dobrze układał się na głowie. Pozostało mi tylko "wyhaftować" to coś koralikami i czym tam miałam pod ręką.
Oto praca w toku. Zaczątek ozdób i maskowania mocowania grzebyka. A już kilka godzin później....
Trochę to się pozmieniało :D Ogólnie wianek miał być taki różano-perłowo-biały. Czerwone elementy zostały dopasowane do pewnych akcentów w stroju panny młodej. Generalnie ujmując satysfakcja klient-wykonawca została osiągnięta.
Takie kwiatuszki i listki użyłam do zamaskowania łączenia z grzebykiem. Trzeba było się namęczyć nad ich ułożeniem. Cała reszta to już dosyć przyjemne haftowanie koralikami.
Wianek ogólnie ma jakieś 15 cm długości. W ręku jest lekki ze względu na użyte materiały.
Chodzą jakieś słuchy, że jeśli panna młoda ma na sobie perły, to będzie płakać, ale tutaj przecież nie zostały użyte prawdziwe perły, więc moim zdaniem płacz może być, ale co najwyżej ze szczęścia.
Może ten post przyda się innym debiutantkom wiankowym.
Dzisiaj to by było na tyle. Pozdrawiam was serdecznie i zapraszam następnym razem.
http://pl.dawanda.com/shop/prze-tworczosc
Wpadła do mnie kuzynka z pewnym pytaniem. Czy nie dałabym rady zrobić dla niej wianka ślubnego. Ja oczy w słup. O co chodzi o__0? Więc pokazuje mi na laptopie kilka zdjęć. Myślę sobie "no dobra, ale ja nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłam, a nawet nie wiedziałam, że ludzie coś takiego robią". Poleciłam jej moją znajomą, która ma mnóstwo ozdób ślubnych na koncie, ale dziewczyna nie chciała sutashu (czy jak tam to się pisze). Był mały problem. Nie miałam materiału do produkcji. Ale poleciłam jej pewną stronę, gdzie może coś trafi, a ja w międzyczasie miałam poszukać odpowiednich koralików w internecie.
Jak się później okazało wianki na stronie były. Tylko takie badziewiaste z dużych sztucznych kwiatów. Jedna osoba wykonywała takie ładne, delikatne z drutu i koralików, ale za to były bardzo drogie. Stanęłam więc przed faktem dokonanym. Muszę ja osobiście się tym zająć.
Pół dnia zajęło mi wyszukiwanie i zamawianie odpowiednich koralików, kryształków i kwiatuszków, tudzież listków. Spłukałam się na koncie @__@, ale czego nie robi się dla rodziny. Problem leżał nieco gdzie indziej. Nie mogłam nigdzie znaleźć małych metalowych grzebyków, do których doczepiłabym konstrukcję. W sieci udało mi się znaleźć same gotowe już z jakimiś metalowymi ozdobami. Taki pech.
Ale niedługo nadarzyła się okazja. Miałam wypad do pobliskiego miasta, gdzie zawitałam do całkiem bogato wyposażonej pasmanterii. Tam niestety były tylko grzebyki plastikowe z gęstymi zębami,czyli zero szansy na doczepkę czegokolwiek. Była jeszcze mała nadzieja. W tym samym budynku mieściło się stoisko z biżuterią i innymi cudami na głowę. I grzebyki były, tylko też z gotową ozdobą. Pomyślałam "trudno. Coś się wymyśli". I coś się wymyśliło.
Wspólnie z tatą zdemontowaliśmy ozdobne kwiatki. Trzeba było chwilę pomyśleć nad tym jak to zrobić, ale efekt był zadowalający.
Kolejnym krokiem była sama "konstrukcja", do której można by doczepiać koraliki. Zajęło mi to jakieś 40 min, ale udało się stworzyć podstawę taką, jaką widziałam już w mojej głowie.
Tak prezentuje się zaczątek wianka w moim wykonaniu. Od razy odpowiednio go wygięłam, aby dobrze układał się na głowie. Pozostało mi tylko "wyhaftować" to coś koralikami i czym tam miałam pod ręką.
Oto praca w toku. Zaczątek ozdób i maskowania mocowania grzebyka. A już kilka godzin później....
Trochę to się pozmieniało :D Ogólnie wianek miał być taki różano-perłowo-biały. Czerwone elementy zostały dopasowane do pewnych akcentów w stroju panny młodej. Generalnie ujmując satysfakcja klient-wykonawca została osiągnięta.
Takie kwiatuszki i listki użyłam do zamaskowania łączenia z grzebykiem. Trzeba było się namęczyć nad ich ułożeniem. Cała reszta to już dosyć przyjemne haftowanie koralikami.
Wianek ogólnie ma jakieś 15 cm długości. W ręku jest lekki ze względu na użyte materiały.
Chodzą jakieś słuchy, że jeśli panna młoda ma na sobie perły, to będzie płakać, ale tutaj przecież nie zostały użyte prawdziwe perły, więc moim zdaniem płacz może być, ale co najwyżej ze szczęścia.
Może ten post przyda się innym debiutantkom wiankowym.
Dzisiaj to by było na tyle. Pozdrawiam was serdecznie i zapraszam następnym razem.
http://pl.dawanda.com/shop/prze-tworczosc
poniedziałek, 21 września 2015
kubki ręcznie malowane
Czołem człowieki. Dzisiaj zapodane na tacy zostaną 2 kubki ręcznie malowane. Jeden z nich poszukuje nowego właściciela.
Kubki są ręcznie malowane specjalnymi farbami do szkła i utrwalone termicznie. Można śmiało je myć w zmywarce.
Pierwszy z nich ma na sobie żart krążący po internecie. A co by było, gdyby to kobieta poleciała na księżyc? :D
Panie z poczuciem humoru zapraszam do mojego butiku, gdzie można kupić prezentowany wyżej kubek.
http://pl.dawanda.com/product/87895415-kobieta-w-kosmosie
Tyle w temacie autoreklamy.
Drugi kubek to kubek fanowski kabaretu Smile. Strasznie spodobał się mojemu bratu, więc postanowiłam taki mu namalować.
Aby zrozumieć sens kubka, zapraszam osoby niewtajemniczone do obejrzenia skeczu kabaretu Smile "Marylin Manson". Wtedy wszystko stanie się jasne ^__^
Na dzisiaj chyba to wszystkie. Dziękuję serdecznie za wasze odwiedziny i pozdrawiam wylewnie.
Kubki są ręcznie malowane specjalnymi farbami do szkła i utrwalone termicznie. Można śmiało je myć w zmywarce.
Pierwszy z nich ma na sobie żart krążący po internecie. A co by było, gdyby to kobieta poleciała na księżyc? :D
Panie z poczuciem humoru zapraszam do mojego butiku, gdzie można kupić prezentowany wyżej kubek.
http://pl.dawanda.com/product/87895415-kobieta-w-kosmosie
Tyle w temacie autoreklamy.
Drugi kubek to kubek fanowski kabaretu Smile. Strasznie spodobał się mojemu bratu, więc postanowiłam taki mu namalować.
Aby zrozumieć sens kubka, zapraszam osoby niewtajemniczone do obejrzenia skeczu kabaretu Smile "Marylin Manson". Wtedy wszystko stanie się jasne ^__^
Na dzisiaj chyba to wszystkie. Dziękuję serdecznie za wasze odwiedziny i pozdrawiam wylewnie.
piątek, 11 września 2015
port-rety ślubne i inne rety
Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Upały zniechęcały do aktywności i tworzenia. Ograniczała mnie praca przez parę miesięcy ale już mnie nie ogranicza :v Później zdrowie nie domagało. Aż w końcu pojawiło się zamówienie.
Znajoma poprosiła o namalowanie portretu w prezencie ślubnym dla innej naszej znajomej. Szczęśliwie udało mi się wyrobić przed terminem.
Portret powstał na bloku technicznym formatu A3 (ostatnio przerzucam się na taki). Rysowany był tuszem i długopisem. Najgorsze w tym wszystkim są momenty kiedy zapominam wytrzeć końcówkę długopisu i przy kolejnym ruchu nagromadzony tusz przenosi się na papier. Tak więc trzeba co nieco uważać.
Tak prezentuje się efekt końcowy. Z tego co mi wiadomo, zarówno zamawiająca, jak i obdarowani, byli bardzo zadowolenie.
A teraz, jak to miewam w zwyczaju, kolejne etapy pracy.
Mam nadzieję, że widać ilość włożonej w obraz pracy i serca. Zawsze mnie denerwuje kiedy ludzie dopytują się o cenę, a później są zszokowani, że "tak drogo". Niestety jakość kosztuje, ale zawsze można zamówić sobie tanią chałturę od kogoś kto nie umie specjalnie rysować o__O
Tak więc portret był już gotowy w środę i czekał na sobotnie wesele. Tymczasem ja sama wybierałam się na wesele mojej dalekiej kuzynki. I cóż może takiego ofiarować artystka na prezent? Oczywiście obrazek.
Wybór tematu nie był długi i padło na sówki. Co prawda efekt końcowy był inny od zamierzonego, ale zaraz wytłumaczę, co takiego kołacze mi się po łepetynie.
To właśnie te sówki na prezent. Same ptaszyska narysowałam specjalnym chińskim piórem do malowania. Wygląda ono tak jak te specjalne pędzle do ich kaligrafii, tylko, że jest na naboje. I w tym tkwi sedno zmiany zamierzonej koncepcji. Kiedy już namalowałam piórem sówki, pokazywałam tacie moje magiczne pióro. Niestety przesłali mi do niego złe wkłady, które muszę umacniać taśmą, żeby nie wypadły. Z tego też powodu wycieka mi z nich co nieco tuszu. A, że nie mogę pióra zakręcić, bo przeszkadza taśma, tak też się stało..... Że opowiadając tacie o moim cudownym przedmiocie do rysowania, machnęłam ręką i na obrazku powstały zamaszyste kleksy....
Rysunek ma format A3, więc kleksy są wprost proporcjonalne do rozmiaru. Tata powiedział coś w stylu: "O Boże.... Będziesz musiała zaczynać od początku...?"
A ja tymczasem spojrzałam na to i powiedziałam: "Spokojnie, coś wymyślę". :3
Jak widać, coś wymyśliłam. W przeciwieństwie do photoshop'owców artysta tradycyjny musi być bardziej twórczy. I jak coś spapra, musi przekuć to w sukces. Mniemam sądzić, że mój młot i kowadło dało radę....
Wracając jeszcze do aspektów technicznych. Kolor sówkom dodałam kredkami ołówkowymi. Tło wykonane jest suchymi pastelami. Ponieważ rysowałam na bloku technicznym, a nie na papierze do pasteli, efekt rozcierania pasteli jest specyficzny, ale mi osobiście bardzo przypadł do gustu.
A na sam koniec dużo, dużo fiksatywy. Co prawda można by utrwalić lakierem do włosów, ale na prezent ślubny chyba po prostu nie wypada ^__^
Nie wiem w jakim stopniu Panna Młoda była zachwycona, bo w sumie to się nie znamy, ale z pewnością w jakimś tam była XD
Gdybyście potrzebowali jakiś porad w kwestii rysowania, czy czegoś tam twórczego, chętnie pomogę.
Na sam koniec zapraszam serdecznie osoby zainteresowane do mojego butiku na DaWandzie, skąd możecie się kierować na fanpage na FB, gdzie znajdziecie dużo więcej moich prac.
Znajoma poprosiła o namalowanie portretu w prezencie ślubnym dla innej naszej znajomej. Szczęśliwie udało mi się wyrobić przed terminem.
Portret powstał na bloku technicznym formatu A3 (ostatnio przerzucam się na taki). Rysowany był tuszem i długopisem. Najgorsze w tym wszystkim są momenty kiedy zapominam wytrzeć końcówkę długopisu i przy kolejnym ruchu nagromadzony tusz przenosi się na papier. Tak więc trzeba co nieco uważać.
Tak prezentuje się efekt końcowy. Z tego co mi wiadomo, zarówno zamawiająca, jak i obdarowani, byli bardzo zadowolenie.
A teraz, jak to miewam w zwyczaju, kolejne etapy pracy.
Mam nadzieję, że widać ilość włożonej w obraz pracy i serca. Zawsze mnie denerwuje kiedy ludzie dopytują się o cenę, a później są zszokowani, że "tak drogo". Niestety jakość kosztuje, ale zawsze można zamówić sobie tanią chałturę od kogoś kto nie umie specjalnie rysować o__O
Tak więc portret był już gotowy w środę i czekał na sobotnie wesele. Tymczasem ja sama wybierałam się na wesele mojej dalekiej kuzynki. I cóż może takiego ofiarować artystka na prezent? Oczywiście obrazek.
Wybór tematu nie był długi i padło na sówki. Co prawda efekt końcowy był inny od zamierzonego, ale zaraz wytłumaczę, co takiego kołacze mi się po łepetynie.
To właśnie te sówki na prezent. Same ptaszyska narysowałam specjalnym chińskim piórem do malowania. Wygląda ono tak jak te specjalne pędzle do ich kaligrafii, tylko, że jest na naboje. I w tym tkwi sedno zmiany zamierzonej koncepcji. Kiedy już namalowałam piórem sówki, pokazywałam tacie moje magiczne pióro. Niestety przesłali mi do niego złe wkłady, które muszę umacniać taśmą, żeby nie wypadły. Z tego też powodu wycieka mi z nich co nieco tuszu. A, że nie mogę pióra zakręcić, bo przeszkadza taśma, tak też się stało..... Że opowiadając tacie o moim cudownym przedmiocie do rysowania, machnęłam ręką i na obrazku powstały zamaszyste kleksy....
Rysunek ma format A3, więc kleksy są wprost proporcjonalne do rozmiaru. Tata powiedział coś w stylu: "O Boże.... Będziesz musiała zaczynać od początku...?"
A ja tymczasem spojrzałam na to i powiedziałam: "Spokojnie, coś wymyślę". :3
Jak widać, coś wymyśliłam. W przeciwieństwie do photoshop'owców artysta tradycyjny musi być bardziej twórczy. I jak coś spapra, musi przekuć to w sukces. Mniemam sądzić, że mój młot i kowadło dało radę....
Wracając jeszcze do aspektów technicznych. Kolor sówkom dodałam kredkami ołówkowymi. Tło wykonane jest suchymi pastelami. Ponieważ rysowałam na bloku technicznym, a nie na papierze do pasteli, efekt rozcierania pasteli jest specyficzny, ale mi osobiście bardzo przypadł do gustu.
A na sam koniec dużo, dużo fiksatywy. Co prawda można by utrwalić lakierem do włosów, ale na prezent ślubny chyba po prostu nie wypada ^__^
Nie wiem w jakim stopniu Panna Młoda była zachwycona, bo w sumie to się nie znamy, ale z pewnością w jakimś tam była XD
Gdybyście potrzebowali jakiś porad w kwestii rysowania, czy czegoś tam twórczego, chętnie pomogę.
Na sam koniec zapraszam serdecznie osoby zainteresowane do mojego butiku na DaWandzie, skąd możecie się kierować na fanpage na FB, gdzie znajdziecie dużo więcej moich prac.
http://pl.dawanda.com/shop/prze-tworczosc
Na sam koniec wasza najbardziej ukochana artystka pozdrawia serdecznie zarówno osoby zdrowe jak i te niedomagające w ten lub tamten sposób :)
wtorek, 23 czerwca 2015
mini portrety i żartobliwy żart
W sumie to chyba tak mogę to nazwać. Jakby nie spojrzeć w temacie to coś jest na rzeczy.
Jakiś czas temu postanowiłam poćwiczyć trochę rysowanie portretów. Jedne wyszły bardziej inne mniej podobne. Łączy je jedna cecha. Rysowane są ołówkiem B3 i Conte evolution N2, na kartce wielkości połówki formatu A4. Czyli jednak mini portrety.
Oględnie ujmując, zapraszam do przeglądania.
To tyle jeśli chodzi o portreciki. A temat żartów, będzie również dotyczył rysowania.
Jak wiadomo maj był tak cudownie wspaniały, że dopiero pod koniec można było schować zimowe swetry....
W trakcie sezonu zimowych sportów przyszło mi na myśl pewne oczywiste skojarzenie.
Na sam koniec coś, co mam nadzieję, wybaczą mi fani zespołu.
I to by było na tyle moi drodzy.
Więcej nowości, w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Nie zapomnijcie zahaczyć o mój butik, jeśli dręczy was nadmiar mamony ;)
Jakiś czas temu postanowiłam poćwiczyć trochę rysowanie portretów. Jedne wyszły bardziej inne mniej podobne. Łączy je jedna cecha. Rysowane są ołówkiem B3 i Conte evolution N2, na kartce wielkości połówki formatu A4. Czyli jednak mini portrety.
Oględnie ujmując, zapraszam do przeglądania.
To tyle jeśli chodzi o portreciki. A temat żartów, będzie również dotyczył rysowania.
Jak wiadomo maj był tak cudownie wspaniały, że dopiero pod koniec można było schować zimowe swetry....
W trakcie sezonu zimowych sportów przyszło mi na myśl pewne oczywiste skojarzenie.
Na sam koniec coś, co mam nadzieję, wybaczą mi fani zespołu.
I to by było na tyle moi drodzy.
Więcej nowości, w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Nie zapomnijcie zahaczyć o mój butik, jeśli dręczy was nadmiar mamony ;)
http://pl.dawanda.com/shop/prze-tworczosc
https://www.facebook.com/przetworczosc
Subskrybuj:
Posty (Atom)