Najprostszym sposobem jest oczywiście zamalowanie przebarwień i takich tam. Ja używam farb utrwalanych termicznie, aby można później było bezpiecznie jeść z takiego naczynia.
Odnowieniu poddałam 4 talerze. 3 z jednego kompletu i 1 inny.
Tak wyglądały przed malowaniem, po dokładnym wymyciu i wyszorowaniu.
Ten pojedynczy talerzyk od razu wiedziałam jak powinien wyglądać. W pierwszej kolejności odnowiłam powycierane wzory. Dodałam dużo więcej kolorów niż widać (lub nie widać:) ). A na środku namalowałam skrzydlicę. Zajęło mi to ponad 5 godzin. Wszystko dlatego, że trzeba czekać aż farba podeschnie, aby się nie zlewały.
Tak właśnie się prezentował po odnowieniu wzorków. Prawda, że tych czarnych gałązek prawie nie widać na wcześniejszym zdjęciu?
Użyłam tutaj większość kolorów, jakie posiadam.
Zdjęcia niżej to już efekt końcowy.
Jeśli ktoś już próbował malować na szkle, to wie, że tak kolorowa renowacja jest bardzo pracochłonna. Ale warta wysiłku :)
Z kolejnymi talerzykami miałam podstawowy, artystyczny problem. Co na nich namalować? Na pierwszym wiedziałam, że będzie to panda wielka. Ale co na pozostałych? Może muflon/owca kanadyjska i wilk? A może jeszcze coś innego?
W rezultacie powstała seria z niedźwiedziami. Ostatnimi czasy mam duży przypływ sentymentu właśnie do tej grupy zwierząt. Być może mój zwierzęcy opiekun ma właśnie formę niedźwiedzia? (osoby zainteresowane rozwojem duchowym powinny wiedzieć o czym piszę)
Talerzyki posiadają niebieską obwódkę, więc i rysunek na nich musiał być niebieski.
I to by było na tyle w dzisiejszym wpisie. Następnym razem może będzie coś z szycia.
www.schikaka.deviantart.com